wtorek, 10 lutego 2015

Grudniowo-styczniowe denko



Bardzo lubię przeglądać denka na innych blogach, postanowiłam więc, że również będę zbierać puste opakowania. Poniżej prezentuję zużycia z ostatnich dwóch miesięcy:

Ulubieńcy:

Balsam marokański do wszystkich typów włosów Planeta Organica. To chyba najlepsza z przetestowanych dotąd odżywek. Pięknie nawilża i wygładza włosy. Dociąża, ale nie zdarzyło mi się mieć po niej obciążonych włosów. Podkreśla skręt. Z pewnością kupię ponownie.

Oilmedica maska i odżywka  do włosów. Właściwie nie maska ani odżywka, a olejek kokosowy z ciekawymi dodatkami. Używałam tyko do olejowania skóry głowy, więc nie wiem jak działałaby na długości włosów. Ograniczała wypadanie, łagodziła podrażnienia, wyhodowałam dzięki niej sporo babyhairów. Zapewne kupię ponownie, gdy wypróbuje więcej olejków.

Etja naturalny olejek z drzewa herbacianego. Niezastąpiony w pielęgnacji cery z niedoskonałościami. Ładnie wysuszał krostki, przyspieszał gojenie, pomagał w zwalczaniu śladów po pryszczach. Już kupiłam kolejną buteleczkę.

Beauty Marrakech Savon Noir czarne mydła naturalne. Świetnie oczyszczało skórę nie przesuszając jej. W połączeniu z glinką ghassoul usunęło prawie wszystkie zaskórniki otwarte. Sprawdziło się u mnie o wiele lepiej niż bardziej popularne Aleppo. Kupię ponownie.

Calaya - Marokańska Glina Ghassoul. Stosowana jako maseczka na twarz i dekolt ładnie oczyszczała i wygładzała skórę, podsuszała niedoskonałości, pomagała w pozbyciu się zaskórników. Jako maska na skórę głowy, wydłużała świeżość włosów i zwiększała ich objętość. Sprawdziła się również w roli suchego szamponu. Świetny, uniwersalny kosmetyk. Kupię ponownie.

Średniaki:

Dzidziuś hipoalergiczny żel & szampon. Całkiem niezły, delikatny szampon. Nie zawiera silnych detergentów. Jeśli chodzi o działanie, porównałabym go do szamponu Babydream. Być może kupię ponownie.

Farcom - Seri Natural Dry - Kremowa maska do włosów suchych i zniszczonych. Niezły skład i duża pojemność w niskiej cenie. Stosowana samodzielnie, niewiele robiła z włosami, dużo lepiej sprawowała się tuningowana olejkami lub innymi półproduktami. Raczej nie kupię ponownie, pomimo tego uważam, że jest warta wypróbowania.

Olej musztardowy KTC. Kupiony z myślą o przyspieszeniu porostu. Niestety nałożony na skalp spowodował łupież i wypadanie włosów. Dobrze sprawdził się jednak na długości, miałam po nim błyszczące i dociążone włosy. Jest tani i wydajny, więc może kupię ponownie.

Glinka zielona Tianshen z ekstraktem z zielonej herbaty. Nie sprawdziła się jako maseczka na twarz, równie dobrze mogłabym nic nie nakładać. Fajnie spisywała się za to w roli suchego szamponu. Zmieszana z odżywką i nałożona na skórę głowy łagodziła swędzenie, wydłużała świeżość włosów i odbijała je od nasady. Być może kupię jeszcze z myślą o włosach.

Żel pod prysznic Oceania lawenda patchouli. Dobry i tani ( 500 ml za niecałe 3 zł). Kupię kolejną wersję zapachową.

Miss Sporty Lash millionaire. Tusz ładnie wydłużał, pogrubiał i rozdzielał rzęsy. Szkoda, że już po 4-5 godzinach zaczynał się osypywać. Raczej nie kupię ponownie.

Bubel

Nivea straight & gloss odżywka prostująca włosy.  Zgodnie  z obietnicami producenta miała zauważalnie prostować, wygładzać i ujarzmiać włosy, a także ułatwiać rozczesywanie i pozostawiać włosy błyszczące i miękkie w dotyku. Żadna z tych obietnic nie została spełniona. Miałam po niej  na głowie splątany, przesuszony kołtun. Zużyłam do golenia nóg. Nie kupię ponownie i zniechęciłam się do pozostałych odżywek tej firmy ponieważ mają podobne składy.

4 komentarze:

  1. Odżywki Nivea zawsze mnie kusiły, ale teraz wiem, że raczej po nie nie sięgnę :)

    Pozdrawiam,
    rzetelne-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mylę, że pomimo wszystko warto spróbować bo nie są drogie a wiele osób je chwali :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię te żele Oceania ;)

    OdpowiedzUsuń