niedziela, 1 marca 2015

Niedziela dla włosów [3] - bad hair day


Już od dłuższego czasu nie nakładałam na włosy kosmetyków z proteinami. Tej niedzieli zastosowałam "babciną" metodę czyli maseczkę z żółtek. Korzystałam z tradycyjnego przepisu: 1 żółtko, łyżka oleju (ja użyłam migdałowego), łyżka soku z cytryny. Wszystko dokładnie wymieszałam i dołożyłam łyżkę Sericala Latte dla ładniejszego zapachu i łatwiejszego nakładania.
   Dzisiejsza pielęgnacja:
1. Naolejowałam skalp Sesą, po ok. 2 godz. nałożyłam maskę z z żółtka.
2. Po 40 minutach umyłam włosy mydłem cedrowym Babuszki Agafii.
3. Nałożyłam na 15 minut odżywkę cedrową Planeta Organica.
4. Wysuszyłam włosy chłodnym nawiewem i zabezpieczyłam serum Marion.

Efekt zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. Proteiny jajeczne najwyraźniej nie spodobały się moim włosom. Stały się suche, sztywne i szorstkie. Na zdjęciach aż tak bardzo tego nie widać, ale udało mi się uchwycić odstające na dlugości włosy:


3 komentarze:

  1. No cóż, nie zawsze jest kolorowo :) Fajne to ostatnie foto, faktycznie lekko odstają. Próbowałaś ujarzmiać siemieniem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje wlosieta chyba rowniez za zoltkiem nie przepadaja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie chyba żółteczko nie dla nich, pamiętam, jak sama, kilka lat temu osiągnęłam po żółtku podobny efekt :) Teraz może byłoby inaczej, ale jakoś nie mam ochoty sprawdzać ;)

    OdpowiedzUsuń